niedziela, 30 grudnia 2012

014. Bachanalia.

   
   Pamiętasz dzień, gdy zmarł twój mąż? Byłaś przy tym, widziałaś całe zdarzenie, zadrżałaś. Zamknęłaś oczy, a po policzkach potoczyły się łzy, rozbijając się o chodnik. Słyszałaś pisk, widziałaś światła - zderzenie czołowe, śmierć na miejscu. Bez bólu, cierpienia. Zero emocji. Spieszył się na trzecią rocznicę waszego ślubu, młode małżeństwo bez zastrzeżeń, nienaganne, przykładne, wzór. 
   Siedzisz właśnie z przyjaciółką na kanapie, rocznica śmierci, 26 czerwca, dzień wielkiej straty. Wielka dziura w twoim sercu. Próbujesz przypomnieć sobie dotyk jego zimnej dłoni na rozgrzanym policzku, miętowy oddech tuż przed kolejnym skradzionym pocałunkiem, brązowe tęczówki wpatrujące się w twoje z troską i czułością. Lotta wciska ci w dłonie kubeczek lodów miętowych, polanych sporą porcją bitej śmietany. Przy okazji delikatnie muska swoimi opuszkami twoją dłoń, przechodzi cię dreszcz, już dawno nie czułaś tego elektryzującego uczucia przebiegającego po kręgosłupie i zatrzymującego się w końcówkach włosów. Lekko podskakujesz na swoim dotychczasowym miejscu, co nie umyka uwadze twojej kompanki. Po raz kolejny przejeżdża dłonią po aksamicie twojej skóry, zatacza maleńkie wzory. Całuje cię w obojczyk, gdzie rozpoczyna swoją wędrówkę po twoim rozgrzanym ciele, zmierza ku górze wytaczając nową trasę w kierunku twoich ust. Obcałowuję twoją szyję, pozostawiając na niej zaróżowiony ślad w postaci malinki, którą naznacza, że dziś należysz do niej. W końcu wpija się w spragnione usta, przygryzając dolną wargę. Pod naporem jej warg rozchylają się również twoje, a języki zaczynają swoją batalię. Gładzi twoje plecy, unosi koszulkę i chwilę później opada ona za oparciem kanapy. Fioletowy stanik nadal trzyma piersi w ryzach, ale Lotta sprawnie zrywa go z ciebie, wyrywając haftki - nie była delikatna. Zatacza językiem kręgi wokół twoich nabrzmiałych sutków, dłoń wsuwa pod materiał spodni, zahaczając - niby to przypadkowo o koronkowe figi. Wsuwa pod nie rękę i gładzi łono. Pozbywa się reszty twoich ubrań i sama również rozbiera się ze wszystkiego w co jest odziana. Do twojej głowy wkradają się myśli, że nie powinnaś, że zdradzasz nieżyjącego męża, że to może zniszczyć wasze relację, ale gdy czujesz język Lotty wkradający się w twoją kobiecość, nie myślisz już o niczym, zaczynam odczuwać niesamowitą rozkosz i jesteś coraz bardziej podniecona. Gładzisz ją po włosach, dociskając bardziej do swojej miednicy, by poczuć ją jeszcze głębiej w sobie. Gdy kończy, kładzie się na tobie i zaczynacie się ocierać, wydając przy tym jęki. Wijesz się niczym spragniona kotka, nigdy nie spodziewałaś się, że kobieta może doprowadzić cię do takiego stanu. Kładziecie się obok siebie, ciężko oddychając, gładzisz delikatnie jej nagie ramię. Po kilku minutach ubieracie się, znowu siadacie na kanapie przy okazji włączając telewizor, w którym leci jakiś łzawy dramat. Wasze oczy już nie są zamglone, widzicie wszystko dokładnie. Podajecie sobie kubeczki z lodami i uderzając łyżeczkami na znak toastu zaczynacie je spożywać, zapominając o zaistniałej sytuacji.

Adnotacja: Nie dodałam nic na święta z tego miejsca przepraszam, nie miałam dostępu do internetu, a jak już znalazłam chwilę to ktoś mnie wołał. Już po świątecznych wariacjach, teraz się uspokoiło więc dodaje, nie chcę nikogo zgorszyć. Powstało jako odskocznia po przeczytaniu niesamowitych Zachcianek i trochę przypominający opowieść Sylwii Chutnik Niewinne Czarodziejki bo w sumie na lekkiej podstawie. Dostałam niesamowite pytanie na gadu gadu nawiązujące do odpowiedzi na wywiaderze i nieźle się uśmiałam, lubię Szekspira a nawiązując do Ofelii nie śmiałam się z nikogo/niczego :).

2 komentarze:

  1. Pierwszy raz się z czymś takim spotykam, i wiesz co?
    Chcę więcej, więcej babskich igraszek. *.*
    Czy ja oby jestem normalna? No pewnie, że nie.

    OdpowiedzUsuń