piątek, 14 grudnia 2012

012. Po burzy zawsze wychodzi słońce.



___Czasami jest tak kurewsko zajebiście. Wiesz jakie to uczucie? Unosisz się nad ziemią, na twojej twarzy kwitnie szeroki uśmiech, oczy radośnie się iskrzą. Jest tak optymistycznie, że aż nierealnie. Każdego z nas dopada takie uczucie, nagle wszystko nam się układa bez wyjątku, wszystko idzie po naszej myśli, mkniemy przed siebie prostą drogą, z której nie zbaczamy. Jest zajebiście. 
___A co się dzieje później?
___No właśnie to jest dobre pytanie. Jeżeli po burzy zawsze wychodzi słońce to analogicznie po słońcu zawsze wychodzi burza. No i tak właśnie jest. W jednej chwili wszystko się wali. Jak już pojawia się słońce to świeci, wysoko nad głowami, napawając promieniami, które ładują nasze akumulatorki. A później upadasz, boleśnie, beznadziejnie, zatracasz się w żałości.
___Ona też była radosna, optymistyczna, miała wszystko. Nie chodzi tutaj o rzeczy materialne, ale o uczucia, które były najwyższym punktem jej hierarchii wartości. Miała cudownego faceta, którego kochała ponad życie; którego kochała bardziej niż swoje pasje; który był jej promykiem nadziei, że jutro może być lepsze niż dziś. Miała przyjaciół. Dla równowagi we wszechświecie mężczyznę i kobietę. Karol był jej powiernikiem sekretów, Elżbieta osobą, która potrafiła wyciągnąć z największego doła. 
___I co się z nimi stało?
___Nic konkretnego. Odeszli.
___Jak odeszli?
___A jak się odchodzi, po prostu bez zbędnych słów, znikając raz na zawsze z listem na stoliku w przedpokoju.
___Bolało?
___Nie kurwa, nie bolało. Wcale, a wcale. A wyczuwasz tę ironię? No właśnie. Oczywiście, że bolało, kurewskie sztylety przeszywały moje serce, rozcinając je na miliony kawałków, których nie da się zszyć.
___Co zrobiłaś?
___Nic. Zupełnie nic. Zaakceptowałam ich decyzję, żeby odejść trzeba mieć powód, nawet gdy mi go nie wyjawili uwierzyłam w to, że on był.
___I co się wydarzyło później?
___Żyłam dalej, po burzy wyszło słońce. Zaczęło się układać, zaczęłam znowu lgnąć do ludzi, zaczęłam zauważać więcej rzeczy. Zmieniłam się, ale uważam, że na lepsze.
___A na koniec co powiesz?
___A co mogę rzec? Gdy nie idzie po naszej myśli, nie warto się załamywać. Nie można się przejmować tym co się wydarzyło, trzeba podnieść wysoko w górę głowę i kroczyć dalej. Najlepiej z uśmiechem na twarzy, nie koniecznie prawdziwym, ale z uśmiechem. I wiesz co? Trzeba wierzyć, że będzie lepiej nawet wtedy gdy to tylko puste słowa.

Adnotacje: Bo zawsze jak jest źle zawsze może wydarzyć się coś żeby było lepiej.  Dorwałam się do klawiatury i tam-kurwa-dam z pod moich palców wypłynął właśnie shit u góry. Jestem chora, musicie mi o wybaczyć, mój mózg nie działa tak jak powinien pod wpływem temperatury. Nie mam ochoty na nic, straciłam zapał do pisania. Potrzebuję dobrą książkę, chwilę wyciszenia, kawę piernikową, słuchawki w uszach i mecz w tle NOW! Spierdalam na jakiś czas - chyba, nie wiem.

2 komentarze:

  1. No i co ja mam Ci napisać?
    To że jest świetne to na pewno wiesz ;)
    Podoba mi się - to też wiesz ;)
    Bo tak w ogóle co być nie napisała to będzie mi się podobać ;)

    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego to musi być tak kurewsko prawdziwe?
    Przeszłość niby mija, ale często powraca. Z znów musisz męczyć się z gównem z przeszłości.
    Uważasz to za shit? Dziewczyno, toż to bzdury!
    Zdrowiej. *-*

    OdpowiedzUsuń