sobota, 23 marca 2013

021. Szukamy autorytetu.


   Zawsze jest tak, że poszukujemy swojego własnego autorytetu, który w pełni oddaje to do czego dążymy. Granica ta zaciera się i coraz mniej osób o tym rozmyśla. Każdy z nas powinien mieć osobę, którą godnie będzie naśladować, która wytyczy mu właściwą drogę. Szukając autorytetu, poszukujemy siebie w innym ciele. Swoich ambicji, zapału do pracy i dobroci ludzkiej.
  Kiedyś szukałam autorytetu, upatrywałam go w swoich rodzicach, choć nie znalazłam. Następnie zaczęłam myśleć o Papieżu, który jako głowa Kościoła pełni powierzone mu funkcje i zawsze emanuje dobrocią w stosunku do innych ludzi, którą chciałabym wypełnić swoje życie, niestety tam też nie znalazłam swojego autorytetu. Podążyłam więc ścieżką sportową, zafascynowana dyscyplinami sportowymi poszukiwałam odzwierciedlenia swojej duszy, nowego mentora, dzięki któremu wstąpię na właściwą ścieżkę. Jako dziecko pokochałam siatkówkę, była całym moim życiem, to w niej upatrywałam swoją przyszłość, chciałam brnąć w to dalej, grać w wymarzonym klubie, spełniać się w tym co lubię, poszerzać swoje hobby. Niestety nie wszystko poszło po mojej myśli, ale znalazłam autorytet. Mimo iż większość czasu grałam jako libero, upatrzyłam sobie środkowego jako osobę do naśladowania. Być może po części było spowodowane to faktem, iż zawsze pragnęłam grać na tej pozycji, ale brakowało mi centymetrów i nie byłabym skuteczna. Niemniej jednak zawsze najbardziej fascynowała mnie owa pozycja. Będąc gówniarą, zaczęłam oglądać mecze, cieszyć się ze zwycięstw jak i rozpaczać w chwilach porażek. Jednak zawsze mocno zaciskałam kciuki wierząc w moc biało-czerwonych. Widywałam na boisku Zagumnego, Kadziewicza i Ignaczaka - podziwiałam ich, ale największe wrażenie zawsze robił na mnie siatkarz z nazwiskiem Gołaś prezentującym się na koszulce. Imponował mi niesamowitym zasięgiem w ataku, i mimo iż element bloku w jego wykonaniu nie był perfekcyjny upatrywałam w nim kolejną wielką gwiazdę Reprezentacji Polski w Piłce Siatkowej. Mając cholerne 10 lat jeszcze nie wiedziałam, że Arek stanie się dla mnie ważną postacią, dopiero w gimnazjum z czystym sumieniem gdy opisywaliśmy swój autorytet nie musiałam myśleć kto jest moim. Było pewne, że wybiorę Jego. Zdziwienie na twarzach wszystkich samą mnie wprawiło w zdumienie. Jednak zaczęłam opowiadać, mówiłam o tym co w nim podziwiam, o każdej chwili radości którą mi dostarczył wraz z resztą cudownej drużyny oraz o tych mniej przyjemnym momentach, gdy opuszczaliśmy boisko ze spuszczonymi głowami, o jego niebywałej skromności oraz uporowi, dzięki któremu dążył do celu. Opowiadałam o jego życiu, którego do końca nie znałam, mówiłam o wspaniałej żonie, planach dotyczących dalszej gry, aż w końcu doszłam do momentu najbardziej przerażającego, gdy głos nie chce wydobywać się z gardła, a oczy pieką od zbierających się łez - o śmierci; o tragicznym wypadku; o niebiańskiej drużynie; o tym że odszedł zostawiając nas wszystkich - kibiców, ale czuwając nad nami z góry; o tym że informacja, którą podawały media wstrząsnęła mną. Mówiłam, a oni słuchali. Słowa same układały się w całość, slajdy przewijały się na ekranie komputera, zdjęcia po raz kolejny przypominały mi jego sylwetkę. Potem słuchałam o innych autorytetach, przynajmniej starałam się, ale w głowie huczało mi coś zupełnie innego, wspominałam, rozmyślałam, chciałam wymazać ten obraz wypadku z pamięci. Znalazłam swój autorytet, teraz czas abyś Ty poszukał swojego.

Adnotacja: Słuchając piosenki zespołu Within Temptation - Somewhere w mojej głowie pojawia się tylko jedna osoba, tą osobą jest Arkadiusz Gołaś, dlatego przelałam swoje myśli i stworzyłam to co jest u góry. To są moje przeżycia, moje osobiste przemyślenia i jeśli komuś się nie podoba nie zmuszam do pozytywnych opinii, czasami lepiej jest po prostu zachować milczenie chociaż można hejtować . Napisałam to co czuję/czułam/będę czuła i trochę mi lepiej.

poniedziałek, 11 marca 2013

20. ...


Mija rok.
   Siadam na cmentarnej ławeczce, wpatrując się ze łzami w oczach w jeden z wielu nagrobków. Po chwili toczą się one po bladych policzkach, zaznaczając nowe, nieznane szlaki.  Patrzę na zdjęcie, które przyozdabia marmurową płytę, Jego zdjęcie. Najważniejszej osoby jaką kiedykolwiek miałam, posiadałam, która była przy mnie. Zapalam biały znicz, a chryzantemy znajdują swoje miejsce w wazonie. Przejeżdżam dłonią po płycie, mówiąc jak bardzo mi Go brakuje, jak bardzo chcę Go mieć znów przy sobie. Żegnam się. Odchodzę od przyjaciela, obiecując że niebawem się pojawię.
Mija kolejny rok.
   Siedzę przed telewizorem w DVD znajduje się płyta, na której jesteśmy My, RAZEM. Śmiejemy się, Ty opowiadasz jakiś kawał, a ja pluję kolorowym napojem na nową kanapę Twojej matki. Jest tak jak powinno być teraz, ale to minęło. Ciebie już nie ma, jestem ja i mój tyłek wbity w kanapę. Są łzy, jest żal, chęć znalezienia się przy Tobie.
Pięć lat minęło jak jeden dzień.
   Długi okres mojego życia, w którym umierałam psychicznie i udało mi się, osiągnęłam dno. Upadłam na kolana i proszę Boga o to by mnie zabrał do Ciebie. Nie potrafię się już podnieść, a może nie chcę. Czuję wewnętrzny spokój, wszystko jest na swoim miejscu, tylko ja jakbym trochę oszalała. Wiesz co przyjacielu? Kocham Cię, zawsze kochałam Cię bracie. Odchodzę fizycznie.
Siedem lat od tragedii.
   Dzień Wszystkich Świętych to czas gdy spotykamy się ze zmarłymi osobami, które coś dla Nas znaczyły. Tego dnia postanowiłam dołączyć do Ciebie i teraz mogę tylko patrzeć jak nad Naszym grobem stoją Nasi  rodzice i opłakują tę żałość rozrywającą ich serca. Nie dałam rady, byłam słaba, zabiłam się. Dołączyłam do Ciebie, nie mogę bez Ciebie żyć. Chcę tu być Marku, będziemy tu RAZEM, podbijemy Niebo.

znów zobaczyć wszystkich nieobecnych
których zabrała z tego miejsca śmierć i odeszli


Adnotacja: Bez większego polotu i finezji, napisane dobre dwa lata temu i niedawno odkopane i może lepiej jakby zostało w tej jebanej szufladzie.
Spotkania Sovii i Delecty przyprawiają mnie o siwe włosy, tak naprawdę chciałabym aby obie te drużyny znalazły się w finale :). Nie muszę być lokalną patriotką, bo nie mieszkam w żadnych z miast i mimo iż mam bliżej do Bydgoszczy bardziej jestem za Resovią :).

piątek, 1 marca 2013

019. I don't care, I love it.


Bądź dziś moją dziwką, zobaczysz jak to jest pod wpływem ekstazy.

  Ciało przy ciele, dwa splecione oddechy, serca bijące w tym samym, przyspieszonym rytmie. Wdychasz zapach jaśminu, wypełnia on twoje płuca, chcesz więcej. Zsuwasz jedno ramiączko sukienki, po czym całujesz odkryte miejsce, zaznaczając na nim szlak mokrych pocałunków. Drugie pęka pod wpływem szarpnięcia, rozpalona kochanka śmieje ci się lubieżnie do ucha oblizując je koniuszkiem języka. W końcu materiał opada, uśmiechasz się prowokacyjnie widząc, że nie przyodziała dzisiaj bielizny, o wiele szybciej dzięki temu zaznacie chwil rozkoszy. Sterczące sutki zapraszają do zabawy, bawisz się nimi, a ona wydaje ciche pomruki, prosi abyś przestał się bawić, ale ty dopiero zaczynasz, dzisiaj jest twoją zabawką i to ty będziesz decydował kiedy co się wydarzy. Całujesz jej pełne piersi, ugniatasz je, przygryzasz, ssiesz, sprawiając przy tym multum rozkoszy kochance. Twoja dłoń kieruje się w dół, sukienka opada całkowicie, dotykasz dłonią jej aksamitnej skóry na pośladkach, zataczasz okręgi, kilka razy dajesz klapsa niczym niegrzecznej dziewczynce. W końcu twoja dłoń znajduje się na jej podbrzuszu, a chwilę później palce penetrują jej wnętrze, wkładasz je i wyciągasz, drażniąc przy tym najczulszy punkt. Gdy kończysz ciągniesz ją za włosy, ona się pochyla, a moment później ląduje na kolanach. Każesz jej pieścić swojego członka, zgadza się, dzisiaj jest twoją niewolnicą, dała się usidlić, bo chciała się dziko zabawić. Dłonią zaczyna sprawiać ci przyjemność, rozkazujesz jej żeby wzięła go do buzi. Bez mrugnięcia okiem spełnia rozkaz, a ty czujesz się jak w niebie. Na chwilę przestaje tylko po to by spytać, gdzie chcesz skończyć, a gdy mówisz że dzisiaj będzie połykać, wraca do wcześniej przerwanego zajęcia. Kończysz prosto w jej ustach, oblizuje białą ciecz z warg, uśmiecha się, po czym trochę chwiejnie podnosi się do pionu. Przyciska swoje ciało do twojego, prosi o więcej, pragnie twojego dotyku, który ją boli, ale ten ból jest przyjemny.
  Słyszysz dźwięk budzika, który przerywa jeden z przyjemniejszych snów, który cię spotkał. Pocierasz twarz dłonią, po czym zasiadasz na łóżku, a nogi bezwładnie opadają w dół. Zdajesz sobie sprawę, że całe wyobrażenie namiętnej kochanki to tylko sen i nie podoba ci się to. Nadal pamiętasz te czekoladowe tęczówki kobiety ze snu. Dźwięk dzwonka do drzwi przerywa twoje rozmyślenia. Wstajesz i w samych spodniach idziesz otworzyć, a za drzwiami pojawia się dziewczyna ze snu, która przestawia się jako Lena. Teraz dopiero zacznie się prawdziwa zabawa.

Adnotacja: Pozdrawiam serdecznie, miałam pomysł na scenę erotyczną, nie miałam dobrego opowiadania by ją umieścić, stąd się wzięła ta jednorazówka . Scena erotyczna jest nieco okrojona, bo w wordzie wyszło tego o wiele więcej, ale wzięłam i ocenzurowałam. Mam nadzieję, że nikogo nie zgorszę - bo nie ma czym.
Wczoraj Kamil Stoch został Mistrzem Świata i mimo bolącego gardła, 38 stopni na termometrze i bólu każdej części ciała oczy mi błyszczały ze szczęścia.