Pamiętasz jak siadałeś w trzeciej ławce wraz z rudą dziewczyną na lekcjach matematyki, zawsze śmialiście się z pani Lerek, która była grubą, spoconą nauczycielką nie cierpiącą dzieci. Rozpraszała was różowa pomadka znajdująca się na jej zżółkniętych od kawy zębach, poplamionymi ubraniami, które wyglądały jakby pożyczała je od własnej matki i wiecznie tłustymi włosami, które wiązała w koński ogon. Zawsze wpisywała wam uwagi o dźwięcznie brzmiącej treści "rozmawiali, śmiali się i przeszkadzali w organizacji zajęć" . Wasza wychowawczyni nie zwracała już nawet na nie uwagi, tylko podśmiewała się bo znała bardzo dobrze panią Basię i wiedziała, że ta przesadza. Rudowłosa dziewczynka imieniem Józefina była twoją najlepszą koleżanką; była wyobcowana i każdy śmiał się z jej imienia, ale tobie ono nie przeszkadzało, z twojego też się czasem nabijali. Jako dzieciak musiałeś dzielić swój czas pomiędzy szkołą, a pasją. Spędzałeś godziny na hali sportowej, potem zmęczony jadłeś w domu obiad, odrabiałeś lekcje, kładłeś się spać i wstawałeś następnego dnia po to by gnać na zajęcia w szkole, by znowu usiąść z Józią w jednej ławce i irytować nauczycieli swoim byciem.
Pamiętasz, ze jako osiemnastolatek wyjechałeś z zimnej Polski do słonecznej Italii. Goniłeś za marzeniami zostawiając swoich znajomych w kraju, w którym stawiałeś pierwsze kroki. Zawsze mówiłeś, że marzenia są najważniejsze; że gdy tylko nadarzy się okazja trzeba je spełniać nie odwracając się za siebie. Ty też się nie odwracałeś, zostawiłeś rodziców, Józię, wszystkich kolegów i koleżanki, i wyjechałeś. Będąc w nieznanym kraju, czułeś się trochę źle, nie mogłeś się odnaleźć. Cała drużyna była dla ciebie wsparciem, a największym trener, który zawsze uważał cię za wielki talent. Mimo młodego wieku, byłeś wspaniałym przyjmującym, mogłeś rywalizować z najlepszymi o swoje miejsce na boisku, a wola walki jaką miałeś w sobie pomagała ci w osiąganiu celów. Dwa lata spędziłeś na obczyźnie włoskich obyczajów, by po tym czasie przenieść się do Turcji, a następnie wrócić do kraju na niewielki okres czasowy. Dopiero sześć lat później wróciłeś do rodzinnego miasta jakim była Warszawa i ze smutkiem stwierdziłeś, że przez ten czas wiele rzeczy się zmieniło. Nie tylko otaczających ciebie, ty też się zmieniłeś. Rodzice byli zadowoleni, że ich syn postanowił znowu odwiedzić rodzinny kraj, ty też się cieszyłeś. Pytałeś ich o Józefinę, w końcu była waszą sąsiadką, nie mówili wiele, w sumie mówili o niej mało. Matka tylko wspomniała, że wychodzi za mąż; za Marcela, który był twoim dobrym kumplem. Trochę zrzedła ci mina, tęskniłeś za nią przez ten okres czasu i w ostatnim roku swojej tułaczki stwierdziłeś, że chyba ją kochasz. Po pięciu latach uświadomiłeś sobie, że to co was łączyło nie było zwykłą przyjaźnią, a młodzieńczą miłością, którą możecie tylko umocnić. Gdy spotkałeś ją przy Torwarze twoje serce wywróciło fikołka, uśmiech wpłynął na twoje usta, a mięśnie spięły się widząc ją w objęciach Marcela. Podszedłeś i przywitałeś się, całując jej policzek poczułeś chłód bijący od ciała dziewczyny. Wymieniliście ze sobą uprzejmości by później każdy mógł pójść w swoją stronę.
Pamiętasz jak pół roku po tym gdy się spotkaliście, ona zapukała do twoich drzwi. Z łzami płynącymi po policzkach wtuliła się w twoją klatkę piersiową, cicho łkając i zaciągając się powietrzem pomieszanym z twoją wodą toaletową. Opowiedziała wtedy o tym co się działo, siedząc na kanapie ze wzrokiem wbitym w podłogę - mówiła o wszystkim; o tym co ją trapiło, spędzało sen z powiek i o chwilach radości, ogarniającej euforii oraz nadmiarze endorfin. Słuchałeś, potakiwałeś, co jakiś czas donosząc ciepłą herbatę o smaku malin.
Pamiętasz jak położyłeś się wraz z nią do jednego łóżka, dotykając się barkami - tak jak robiliście to za dawnych czasów? Mówiliście o życiu, nie swoim własnym, ale tym w którym trwa ludzkość; o czasie, który nie ubłagalnie płynie; o śmierci, miłości, przyjaźni.
Pamiętasz jak pokłóciłeś się z nią w dniu ślubu, z którego notabene następnie zrezygnowała wypowiadając w kościele tak bardzo niechciane przez Marcela "nie". Powiedziała mu później, że kocha ciebie; że zawsze cię kochała; że jako jedyny byłeś z nią, gdy cały świat był przeciwko niej.
Pamiętasz te noce, gdy dzieliliście łóżko, a zapach seksu, miłości i spełnienia wypełniał pomieszczenie? Pamiętasz jak po treningu całowała cię w usta i mówiła, że bardzo cię kocha? Pamiętasz jak jeździła na twoje mecze, by zawsze cię wspierać z niewielkiej odległości; byś czuł się spokojny i mógł rzucić się w jej ramiona? Pamiętasz jak pachniała lawendą i różami? Pamiętasz jak jadła nutellę wprost ze słoika, mówiąc że to jej największy afrodyzjak? Pamiętasz jak zadzwoniłeś, bo pilnie jej potrzebowałeś, a ona nie dotarła? Pamiętasz jak dowiedziałeś się o jej śmierci? Pamiętasz jak miałeś ochotę opuścić świat żywych, ponieważ zło ludzkie cię przerażało? Pamiętasz jak Kubiak i siatkówka pomogli ci się pozbierać?
Pamiętasz to wszystko, bo to twoje wspomnienia. Czasami wesołe, innym razem pełne bólu i cierpienia, które jest nieodłącznym kompanem naszego życia. Wspomnienia zostają w nas na zawsze; nie na fotografiach, a ukryte głęboko w sercu, duszy i umyśle.
Adnotacja: Zbychu, bo ostatnio mam na niego fazę, w sensie, że pasuje mi w każdym opowiadaniu. Takie o wspomnieniach, gdyż one kształtują Cię jako człowieka, lubię wspominać; lubię przywoływać dobre i złe momenty - dlatego powstało to powyżej :)
Jak czytałam końcówkę, to aż łzy w oczach miałam.
OdpowiedzUsuńObejrzałam dzisiaj "Nad życie" i czytając to teraz wpadłam w jeszcze bardziej melancholijny stan. To jest piękne.
OdpowiedzUsuńZbyś ze wspomnieniami - zawsze spoko ♥
OdpowiedzUsuńKurde, żal mi go jak nie wiem. W końcu chciał dostać coś pięknego, w końcu, po tylu latach przerwy, mógł nacieszyć się Józią, a nawet to zostało mu tak brutalnie odebrane.
Życie jest niesprawiedliwe, będę to powtarzać.
Pogoda sprzyja ryczeniu, a jeszcze jak to przeczytałam wszystko się pogłębiło!
OdpowiedzUsuńZbyszek jest stworzony do tego żeby mieć na niego fazę:)
Wow, wpadłam tu do ciebie po wizycie u mnie i wow... To jest fantastyczne. Od razu zabieram się za resztę twojej twórczości.
OdpowiedzUsuń