Zawsze jest tak, że poszukujemy swojego własnego autorytetu, który w pełni oddaje to do czego dążymy. Granica ta zaciera się i coraz mniej osób o tym rozmyśla. Każdy z nas powinien mieć osobę, którą godnie będzie naśladować, która wytyczy mu właściwą drogę. Szukając autorytetu, poszukujemy siebie w innym ciele. Swoich ambicji, zapału do pracy i dobroci ludzkiej.
Kiedyś szukałam autorytetu, upatrywałam go w swoich rodzicach, choć nie znalazłam. Następnie zaczęłam myśleć o Papieżu, który jako głowa Kościoła pełni powierzone mu funkcje i zawsze emanuje dobrocią w stosunku do innych ludzi, którą chciałabym wypełnić swoje życie, niestety tam też nie znalazłam swojego autorytetu. Podążyłam więc ścieżką sportową, zafascynowana dyscyplinami sportowymi poszukiwałam odzwierciedlenia swojej duszy, nowego mentora, dzięki któremu wstąpię na właściwą ścieżkę. Jako dziecko pokochałam siatkówkę, była całym moim życiem, to w niej upatrywałam swoją przyszłość, chciałam brnąć w to dalej, grać w wymarzonym klubie, spełniać się w tym co lubię, poszerzać swoje hobby. Niestety nie wszystko poszło po mojej myśli, ale znalazłam autorytet. Mimo iż większość czasu grałam jako libero, upatrzyłam sobie środkowego jako osobę do naśladowania. Być może po części było spowodowane to faktem, iż zawsze pragnęłam grać na tej pozycji, ale brakowało mi centymetrów i nie byłabym skuteczna. Niemniej jednak zawsze najbardziej fascynowała mnie owa pozycja. Będąc gówniarą, zaczęłam oglądać mecze, cieszyć się ze zwycięstw jak i rozpaczać w chwilach porażek. Jednak zawsze mocno zaciskałam kciuki wierząc w moc biało-czerwonych. Widywałam na boisku Zagumnego, Kadziewicza i Ignaczaka - podziwiałam ich, ale największe wrażenie zawsze robił na mnie siatkarz z nazwiskiem Gołaś prezentującym się na koszulce. Imponował mi niesamowitym zasięgiem w ataku, i mimo iż element bloku w jego wykonaniu nie był perfekcyjny upatrywałam w nim kolejną wielką gwiazdę Reprezentacji Polski w Piłce Siatkowej. Mając cholerne 10 lat jeszcze nie wiedziałam, że Arek stanie się dla mnie ważną postacią, dopiero w gimnazjum z czystym sumieniem gdy opisywaliśmy swój autorytet nie musiałam myśleć kto jest moim. Było pewne, że wybiorę Jego. Zdziwienie na twarzach wszystkich samą mnie wprawiło w zdumienie. Jednak zaczęłam opowiadać, mówiłam o tym co w nim podziwiam, o każdej chwili radości którą mi dostarczył wraz z resztą cudownej drużyny oraz o tych mniej przyjemnym momentach, gdy opuszczaliśmy boisko ze spuszczonymi głowami, o jego niebywałej skromności oraz uporowi, dzięki któremu dążył do celu. Opowiadałam o jego życiu, którego do końca nie znałam, mówiłam o wspaniałej żonie, planach dotyczących dalszej gry, aż w końcu doszłam do momentu najbardziej przerażającego, gdy głos nie chce wydobywać się z gardła, a oczy pieką od zbierających się łez - o śmierci; o tragicznym wypadku; o niebiańskiej drużynie; o tym że odszedł zostawiając nas wszystkich - kibiców, ale czuwając nad nami z góry; o tym że informacja, którą podawały media wstrząsnęła mną. Mówiłam, a oni słuchali. Słowa same układały się w całość, slajdy przewijały się na ekranie komputera, zdjęcia po raz kolejny przypominały mi jego sylwetkę. Potem słuchałam o innych autorytetach, przynajmniej starałam się, ale w głowie huczało mi coś zupełnie innego, wspominałam, rozmyślałam, chciałam wymazać ten obraz wypadku z pamięci. Znalazłam swój autorytet, teraz czas abyś Ty poszukał swojego.
Adnotacja: Słuchając piosenki zespołu Within Temptation - Somewhere w mojej głowie pojawia się tylko jedna osoba, tą osobą jest Arkadiusz Gołaś, dlatego przelałam swoje myśli i stworzyłam to co jest u góry. To są moje przeżycia, moje osobiste przemyślenia i jeśli komuś się nie podoba nie zmuszam do pozytywnych opinii, czasami lepiej jest po prostu zachować milczenie chociaż można hejtować . Napisałam to co czuję/czułam/będę czuła i trochę mi lepiej.
Mi się bardzo podobają Twoje przemyślenia:) Ja osobiście nie pamiętam Arka zbyt dobrze, bo tak na dobrą sprawę siatkówką zaczęłam się bardziej interesować w 2006r. ale od czasu do czasu wcześniej oglądałam mecze. Nie mniej wieść o jego śmierci bardzo mną wstrząsnęła i do tej pory gdy widzę gdzieś jego zdjęcie, czy coś czytam o nim, mam łzy w oczach. To naprawdę był fantastyczny siatkarz i wielka szkoda, że już go z nami nie ma.
OdpowiedzUsuńMatko, to jest po prostu piękne i chwytające za serce.
OdpowiedzUsuńJa osobiście cholernie tęsknię za Gołasiem. Pamiętam wiele jego meczy, pamiętam jego uroczy uśmiech, pamiętam jego niezwykłe ataki. Ale i pamiętam ten nieszczęsny wypadek, po których nawet ja, osoba, która znała go tylko z telewizji, nie mogłam się pozbierać. Skoczył tak wysoko, że sam Bóg złapał go za ręce.
Uwielbiam takie przemyślenia, są przepiękne i życiowe.