poniedziałek, 11 marca 2013

20. ...


Mija rok.
   Siadam na cmentarnej ławeczce, wpatrując się ze łzami w oczach w jeden z wielu nagrobków. Po chwili toczą się one po bladych policzkach, zaznaczając nowe, nieznane szlaki.  Patrzę na zdjęcie, które przyozdabia marmurową płytę, Jego zdjęcie. Najważniejszej osoby jaką kiedykolwiek miałam, posiadałam, która była przy mnie. Zapalam biały znicz, a chryzantemy znajdują swoje miejsce w wazonie. Przejeżdżam dłonią po płycie, mówiąc jak bardzo mi Go brakuje, jak bardzo chcę Go mieć znów przy sobie. Żegnam się. Odchodzę od przyjaciela, obiecując że niebawem się pojawię.
Mija kolejny rok.
   Siedzę przed telewizorem w DVD znajduje się płyta, na której jesteśmy My, RAZEM. Śmiejemy się, Ty opowiadasz jakiś kawał, a ja pluję kolorowym napojem na nową kanapę Twojej matki. Jest tak jak powinno być teraz, ale to minęło. Ciebie już nie ma, jestem ja i mój tyłek wbity w kanapę. Są łzy, jest żal, chęć znalezienia się przy Tobie.
Pięć lat minęło jak jeden dzień.
   Długi okres mojego życia, w którym umierałam psychicznie i udało mi się, osiągnęłam dno. Upadłam na kolana i proszę Boga o to by mnie zabrał do Ciebie. Nie potrafię się już podnieść, a może nie chcę. Czuję wewnętrzny spokój, wszystko jest na swoim miejscu, tylko ja jakbym trochę oszalała. Wiesz co przyjacielu? Kocham Cię, zawsze kochałam Cię bracie. Odchodzę fizycznie.
Siedem lat od tragedii.
   Dzień Wszystkich Świętych to czas gdy spotykamy się ze zmarłymi osobami, które coś dla Nas znaczyły. Tego dnia postanowiłam dołączyć do Ciebie i teraz mogę tylko patrzeć jak nad Naszym grobem stoją Nasi  rodzice i opłakują tę żałość rozrywającą ich serca. Nie dałam rady, byłam słaba, zabiłam się. Dołączyłam do Ciebie, nie mogę bez Ciebie żyć. Chcę tu być Marku, będziemy tu RAZEM, podbijemy Niebo.

znów zobaczyć wszystkich nieobecnych
których zabrała z tego miejsca śmierć i odeszli


Adnotacja: Bez większego polotu i finezji, napisane dobre dwa lata temu i niedawno odkopane i może lepiej jakby zostało w tej jebanej szufladzie.
Spotkania Sovii i Delecty przyprawiają mnie o siwe włosy, tak naprawdę chciałabym aby obie te drużyny znalazły się w finale :). Nie muszę być lokalną patriotką, bo nie mieszkam w żadnych z miast i mimo iż mam bliżej do Bydgoszczy bardziej jestem za Resovią :).

3 komentarze:

  1. Twoje opowiadania są cudowne, po prostu cudowne! :>
    czytam każde z zapartym tchem i nie wiem co powiedzieć. po prostu mnie zatyka! :*
    tymczasem, zapraszam do mnie na dwójkę. http://latwiej-jest-uciec.blogspot.com/
    pozdrawiam, natalie. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Smutna historia, ale mimo wszystko mi się bardzo podoba. I za bardzo nie wiem co mogę jeszcze napisać.

    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  3. to tak jak u mnie. Delectę mam na wyciągnięcie ręki, ale serce kibicuje Resovii. *.*
    kurwa, ale trzasnęło mnie to w łeb. w tym sensie mentalnym. nawet nie wiem, co ja mam tu napisać. może i śmierć nie jest rozwiązaniem problemów, ale jeśli tylko ona nam pozostała do wyboru? pierdolę jakieś farmazony, idę śpiulkać.

    OdpowiedzUsuń