Wszystko się zmienia. Pamiętasz jak byłaś małą dziewczynką? Miałaś mnóstwo przyjaciół, idąc na plac zabaw nie musiałaś się przejmować tym, że Zuzia - sąsiadka z naprzeciwka - choruje. Mogłaś bawić się ze wszystkimi; wszyscy byli twoimi znajomymi; wszyscy bawili się wspólnie; nie było podziałów; nie było grup; było idealnie. Jako pięciolatka nie miałaś jeszcze telefonu, więc nie musiałaś się umawiać, wszystkie dzieci miały czas i wiesz co? To było wspaniałe i mogłoby wrócić, ale nie wróci. Bo świat się zmienia i ludzie się zmieniają.
Dorosłaś. Wkroczyłaś w wiek, gdzie bez telefonu, komputera, nowego skutera - jesteś nikim. Wartości materialne zastąpiły starą dobrą hierarchię duchową wobec której żyłaś. I nie możesz się odnaleźć w tej rzeczywistości, jedynie ta grupka przyjaciół, która ci pozostała jako tako pomaga ci odnaleźć się w tym chaosie. Czy tego chcesz? Nie wiesz, wolałabyś wrócić do lat młodości, gdy wszystko było proste, a jedynym zmartwieniem były obdarte kolana i zniszczona, ulubiona lalka. Teraz twoje rozterki powiększyły swój zasięg. Cierpisz każdego dnia; każdego wieczoru twoją głowę nawiedzają tak niechciane myśli co by było gdyby; nie chcesz tego, ale nie potrafisz się uwolnić. Czujesz się jak w potrzasku, gdzieś pomiędzy dziesiątym, a dwunastym rokiem życia zgubiłaś się; a brnąc dalej w dorosłość doszczętnie się rozpadłaś i teraz żyjesz pod maską. Jesteś strachliwa, lękliwa i nieufna. Jesteś słaba i nie nadajesz się by egzystować, ten świat jest zbyt podły żebyś ty mogła przeżyć. Utrzymujesz się, jakoś trwasz, ale mizernie. Chcesz by wrócił tamten świat i wszystko było takie jakie powinno - bez zmian.
Adnotacja: Czuję się strasznie wyobcowana. Wychillowałam, nabawiłam się bolącego gardła, dzięki któremu nie mogę mówić i jest i strasznie źle. Jestem zacofana, ale mecze reprezentacji i "brawo miśku" siedzą mi w głowie.